środa, 24 października 2012

003.



Otworzyła leniwie powieki spoglądając na sufit. Biel raziła w oczy. Był  taki jaskrawy. Musiała przyzwyczaić się do światła wraz z bielą. Było to uczucie straszne, ale da się wytrzymać. Westchnęła cicho rozglądając się po pomieszczeniu. Dokładnie wiedziała gdzie się znajduje . Wszystkie wspomnienia wdarły się do głowy. Została schwytana i przetrzymuje ją w pokoju szpitalnym by wyzdrowiała. Podali antidotum, które zadziałało. A w dodatku, mogła umrzeć jakby w porę nie podali. Tak może byłoby lepiej jakby nie chodziła po tym świecie. Odwróciłam się na bok by nie widzieć światła. Przymknęłam powieki. Słyszałam jak rozchodzi się tupanie szpilek? Tak, mogłam tak sądzić. Znałam ten stukot.
Nie ma szans by po antidotum, zdołałabym utrzymywać kontrole nad chakra. Musze wytrzymać wiele tygodni by do tego dojść. Tak jak to zawsze bywa. Tamten mężczyzna chciał mnie zabić, ale nie mogłam dać się zastraszyć. A Gaara? No właśnie, jest w organizacji, która pragnie zniszczyć Itachiego. Byłam z nimi, ale wszystko poszło nie tak. Mieli mnie za zdrajcę. Teraz nikogo nie mam, oprócz ludzi z Wioski Trawy. Chika i inni. Zacisnęłam dłoń, w której było więcej siły niż poprzednio. Pielęgniarka przeszła dalej nie zatrzymując się blisko. Usłyszałam czyjś głos.
-Dobrze, ze wróciła. - wypowiedziała pielęgniarka.
-Tak, chociaż Wielmożny nie będzie chodził taki zestresowany. Ostatnie tygodnie były dla niego ciężkie jak dowiedział się o jej śmierci, a ona wszystko upozorowała. - westchnęła - Nie ładnie z jej strony. Wydaje mi się, ze Ją kocha. Taką drobną osobę jak Haruno.
-Słyszałam plotki, że znają się od dzieciństwa. Nawet gdy swój klan … - nie dokończyła.
-Cii.. Wiesz, że o tym nie wolno mówić. Szkoda mi tylko, że ona tak cierpiała. Mam nadzieję, ze wszystko się zmieni, gdy.. - więcej nie usłyszała gdyż przeszły dalej. Westchnęła. Gdy co? Chciałaby  wiedzieć. Nie mogły na spokojnie tego dokończyć? Trudno. Przeżyję. Nie sądziła, że tyle plotek o niej jest. Próbowała zasnąć, ale nie udawało się. Myślała przez cały czas nad słowami pielęgniarek. Teraz całkowicie jestem skołowana. Jak to możliwe, ze będzie tutaj przez cały czas? Na pewno dał jakąś ochronę. Poczuła na ramieniu czyjś dotyk. Kiedy Ktoś tu wszedł.?
-Wiem, że nie śpisz. - usłyszała kobiecy głos byłej przyjaciółki.
-Masz rację, nie śpię. - wypowiedziała wrogo. - Nie musisz mnie badać, nic mi nie jest. Czy On cię przysłał?
-Tak. Chce wiedzieć jak się czujesz po antidotum. Martwi się o ciebie.
-Przestań gadać bzdury! - podniosła głos. Uniosła się siadając do siadu. Trzymała się za brzuch, który najmocniej bolał. - Gdyby się martwił nie doszło by do tego wszystkiego. Mógł nie ingerować w sprawy, które Jego nie dotyczyły. Mógł mnie nie gonić po całych miastach tylko siedzieć w tej pieprzonej wiosce. - powiedziała na jednym wydechu.
-Przypominam ci moja droga, że ta pieprzona wioska jest twoim domem od dzieciństwa.
-Gówno mnie to obchodzi. Ona jest przez Niego i innych skażona. - powiedziała. Oddychała lekko, bez żadnych trudności.
-Ty nie wiesz co mówisz. - powiedziała dotykając mojego ramienia. - Urodziłaś się w niej. Jesteś tutaj razem z nami i tak pozostanie. Tu jest twoje miejscu, u boku rodziców.
-Nie mów mi o nich. Jako piersi się poddali. Walczyłam razem z Naruto do końca. Wy wszyscy się poddaliście, nadal w twoich widzę strach przed Akatsuki. Wasze życie było ważniejsze. Tsunade się nie poddawała, nigdy by się nie skłoniła przed nikim. A wyście zrobili to w paru sekundach. - wypaliła w jej stronę. W oczach widziała smutek, wcale nie żałowała mówiąc te słowa. Patrzała na nią..
-Lepiej jak cię sprawdzę, nie chce dostać. - badała ją. Odetchnęła z ulgą. Było ze mną dobrze. Mówiła jej. Niech już idzie bo powie jeszcze o parę słów za dużo. Odchodziła.
-On tu przyjdzie, prawda?
-Z pewnością. - wypowiedziała wychodząc. Gdy wychodziła zauważyła coś dziwnego. Oplatała ja poświata. Czyli On zabezpieczył pokój by nie wyszła. Spryciarz. Nie chce aby uciekała mu więcej razy. Niech się wali… Nie powinna tak mówić, bo jeszcze czuję do niego uczucia, ale  stał się rządny władzy. Wstała z posłania podchodząc wolno do okna. Była sama, nie chciała nikogo widzieć. Także Itachiego. Miała dzisiaj zły dzień odkąd przypomniała sobie, ze musi być w wiosce. Wyśle za nią pościg jak ucieknie. Będzie próbować, nie ulegnie Mu bo spędzili wspólnie dzieciństwo. Nie będzie taka uległa jakby myślał. Ma w sobie krzepę od jakiegoś czasu. Dotknęła delikatnie okna. Pod jej dotykiem przeszła chakra. Gdyby uderzyła od razu poleciałaby na drugi koniec pokoju. Westchnęła nie robiąc nic. Wzięła swoja dłoń. Przymknęła powieki. Nie chce by tak dłużej było. Niech wszystko się skończy. To nie jest dobry czas by Ją trzymał. Chce być wolna niczym ptak. Nie żyć na uwięzi, bo chce by była blisko niego. Teraz pragnie żyć w spokoju, choć tego nie widzi by tak się stało. Obróciła się idąc w stronę łóżka. W progu zauważyła bruneta, lecz jego brata. Usiadła nie patrząc na swojego byłego kompana z drużyny, jak i wroga.
-Słyszałam, ze dobrze się czujesz. - milczałam. Ukosem spojrzała na niego. Nie chciała go widzieć, ale widocznie było to konieczne. W dłoni trzymał biała kopertę, która delikatnie ścisnął. Podszedł i lekko rzucił na pościel. Pismo było Itachiego, bardziej wypracowane. Uchwyciła kopertę.
-Jesteś teraz jego pieskiem na posyłki? - zapytałam- Poniżasz się bardziej niż parę lat temu. Dobre sobie. - prychnęłam. Nie spodobała mu się ta odpowiedz. Jakoś nie przejęła się tym faktem. Dla niej było ważna zawartość listu. Otworzyła wieczko wyjmując biały pergamin. Uchiha wyszedł. Odetchnęła z ulgą, gdy została sama. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka i podała talerz z jedzeniem wraz z sokiem. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się delikatnie. Zjadła na pierwszym miejscu obiat, który przynieśli. Od wczoraj była głodna, gdy straciła przytomność. Popiła sokiem i wytarłam usta. Chwyciła pergamin otwierając go. Czytała każde zdanie po zdaniu.


Kochana Sakuro,
Chcę cię zawiadomić listownie, abyś się nad tym wszystkim zastanowiła. Nawet jak się nie zgodzisz będę Cię przetrzymywał tak długo, aż się zgodzisz. Zostajesz  w wiosce! Nie pozwolę Ci już więcej odejść, za dużo straciliśmy czasu. Przyjdę do ciebie pod wieczór, gdy będę miał wszystkie sprawy załatwione.
Do zobaczenia.
Itachi Uchiha.


Przeczytała go jeszcze parę razy. „Zostajesz w wiosce!” Co za rozkaz, pomyślała. Nie miała zamiaru tu zostawać bo wydał taki rozkaz, który ma pozbawić dziewczynę wolności. Przeczytała jeszcze jedno zdanie co ją bardziej poruszyło. „Nie pozwolę Ci już więcej odejść, za dużo czasu straciliśmy” . Też mogła to przyznać jakby nie czuła często do niego odrazy za Jego odejście, wybicie klanu a także rozpoczęcie wojny. Wszystko było wyraźne, choć pamięta także radosne chwilę. Tak samo jak tajemnicze spotkania. Pamięta wszystko dobrze. Każdy szczegół. Ich spotkania były czymś tajemniczym. Czuła się jakby mogła przemierzać świat u Jego boku. Zacisnęła dłoń wpatrując się w pergamin. Położyła go na stolik koło talerza z jedzeniem.
Westchnęła cicho patrząc na swoje odbicie w lustrze, które było naprzeciwko niej. Twarz, ramiona były w siniakach. Wstała i patrzała dokładnie na swoje odbicie. Uniosła bluzkę i od razu opuściła. Nie wiedziała skąd wzięły się wszystkie siniaki i zadrapania. Tak jakby chakra blokowała jej wszystkie rany, a teraz ujawniała. Usiadła ponownie na łóżku lecz położyła się na powrót. Jak na razie nie ucieknie stąd dopóki chakra blokuje okna plus drzwi.
Uśmiechnęłam się delikatnie czując jak moje ciało zaczyna odpływając w krainę błogości. Chciałam zasnąć, tego jak najbardziej pragnęłam. Odpocząć od myśli, które mną kołotały.










Nie mógł zasnąć w nocy. Myślał cały czas o Sakurze, wiec nie przespał ani godziny dłużej. Siedział w swoim gabinecie patrząc na księżyc. Był zadowolony mając Ją blisko siebie, lecz w tej chwili wiedział jaka może być reakcja dziewczyny. Będzie zbulwersowana, że zatrzymuje Ją. Nie wypuści! Tak sobie sam zażyczył i tak będzie. Nikt Jej już nie skrzywdzi. Nie pozwoli na to. Raz - nawet nie - dwa bądź trzy razy Ją stracił. Więcej na to nie pozwoli. Nie da odejść swojej ukochanej skoro tyle ich łączy. Wspomnienia, wspólne przeżycia. Nigdy więcej nie wypuści Jej z swoich ramion. Dla niej poruszy cały świat.
Patrzał na wschodzące słońce. Musiał Ją powiadomić o swoich zamiarach, choć o tym, ze zostaje. Napisał krótki list i włożył do koperty. Godzina po godzinie mijały. Siedział i tylko rozmyślał. Nie był śpiący. Dla niego liczyła się dziewczyna, która obiecała mu, że będzie Jego na zawsze. Było to w dzieciństwie, ale jednak obietnica jest obietnicą. W Jej oczach widział, że chciała by ją całował, choć ruchy miała całkiem inne parę tygodni temu.  Nie było to miłe przeżycie, ale cieszył się, że zasmakował tych słodkich i wrażliwych ust kolejny raz.
Po południu dał list Sasuke by zaniósł Sakurze. Wiedział kto zawsze do niej wchodzi. Chakra wszystko mówiła, gdyby Ktoś obcy wszedł od razu by zareagował i wysłał swoich ludzi. Nigdy by nie dopuścił do broni Sakure. Nie teraz, gdy jej stan mógł się jeszcze pogorszyć. Antidotum zwalczało jeszcze chakre. Ino o wszystkim go powiadomiła, gdy była w nocy u dziewczyny. Była na ostatnim etapie rozwoju trucizny.
Westchnął cicho. Usłyszał kroki w stronę gabinetu, znał ten chód. Sasuke, pomyślał. Drzwi otworzyły się z hukiem. Wpatrywał się z zimnem w brata. Nie rozumiał co go tak rozjuszyło.
-Suka! - warknął głośno. Zatrzasnął drzwi. Po chwili usłyszałem pukanie. Do pomieszczenia, za moim pozwoleniem, weszła Ai’a niosąc kawę. Postawiła. Powinien Ją odesłać do Wioski Trawy, a może oni by po nią przyjechali.? Skłoniła się i chciała odejść.
-Ai’a poczekaj, dobrze? - popatrzała na Niego i skinęła głową. Popatrzał na brata z lekką irytacją.  - Co Cię tak rozjuszyło, bracie? - zapytał.
-Twój Kwiatuszek. - warknął. Odgarnął włosy do tyłu. - jest zbyt bezczelna, jak będziesz ją gdzieś miał naucz Ja manier.
-Ona zna maniery
-Oj, chyba nie. - wypowiedział wściekły
-Sasuke.. - wypowiedział z lekkością - Ona jest zdenerwowana, przejdzie jej zobaczysz. Na pewno, gdy będzie już po wszystkim będzie inaczej się zachowywać. Musi przyzwyczaić się. - popatrzał na brata wściekły.
-Przyzwyczaić się? Nie odzwyczai się chamskich odzywek. - mówił. Wyszedł znów trzaskając drzwiami. Westchnął ciężko. Sasuke miał ciężki charakter, gdy coś nie szło po jego myśli od razu się denerwował. Był odzwierciedleniem Itachiego. Spojrzał na stojącą kobietę. - Ai’a.. - wypowiedział
-Tak, panie? - zapytała.
-Chcesz by Cię mój powóz odwiózł, czy żeby przyjechali po Ciebie? - zapytał kobietę.
-To zależy wyłącznie od pana. - mówiła. Lustrował ją.
-W takim razie napisze do nich list by przyjechali na parę dni. Od razu omówimy parę spraw. Możesz już wyjść. Dziękuję Ci za kawę. - wyszła. Popatrzał na zewnątrz. Wiatr delikatnie wiał bawiąc się koronami drzew. W oddali mógł dostrzec szpital, w którym była jego miłość. Nie mógł tu siedzieć ani chwili dłużej. Pójdzie się przejść, a potem prosto do Sakury. Nie będzie siedziała tam sama. Na wrzuca mi z pewnością, że nie zostaje. Wiem swoje, nie będzie mogła być taka upiardliwa. Wyszedł z pomieszczenia dopijając ostatni łyk kawy. Odetchnął z ulgą czując kojący wiatr we włosach. Zeszedł schodami i wkroczył wgłęb wioski by zobaczyć co mieszkańcy robią. Nie zatrzymał się. Ludzie kłaniali się widząc Jego osobę. Był bardziej szanowany niż Tsunade, ale musiał to jakimś sposobem wyrobić. Były dwa powodu, bali się bądź naprawdę cos w Nim dostrzegli. Stanąłem. Kolo nogi przeturlało się jabłko.  Uniosłem głowę patrząc w tamta stronę. Dziewczyna z dwoma małymi kitkami leżała na ziemi pociągając nosem. Grzywka opadała na czoło by nie widzieć jej oczu bądź czoła. Czyżby płakała? Młodsi chłopacy wyśmiewali się z niej.
Sakura… Ona jest podobna do Ciebie, pomyślał. Ukucnął biorąc jabłko w dłoń i spojrzał na czerwień uśmiechając się delikatnie. Znów kołotały się myśli blisko wspomnień.





Kroczyłem  przed siebie przez wioskę nie mając swojego celu, chciałem tylko zobaczyć co porabiają. Nigdy nie sądziłem, że spotkam zagubioną cześć siebie, która mieszkała w tej wiosce. Nie patrzałem na kobiety w swoim wieku, czy młodsze bądź starsze. Nie interesowały mnie. Kopnąłem delikatnie puszkę mijając budynek policji Uchiha. Podrzuciłem i kopnąłem. Wleciała do kosza.
Usłyszałem cichy szloch, a także śmiechy chłopców i dziewczynek. Uniosłem głowę patrząc na dziewczynę z dwoma kitkami zawiązanymi wstążkami, ubraną w zieloną sukieneczkę sięgająca do kolan. Z koszyka były wysypane kwiaty. Westchnąłem. Znów dokuczają jakiejś dziewczynce. Nie powinni. Podszedłem do nich, a Oni wpatrywali się we mnie zahipnotyzowani.
-Do domu. – wypowiedziałam władczo. Oni jak na znak odeszli patrząc na dziewczynkę. Obróciłem się patrząc na nią. Zbierała kwiaty do koszyka, cicho wzdychając. Różowymi włoskami pobawił się wiatr. Ukucnąłem pomagając jej zbierać.
-Dziękuje – jej glos przeszył mnie całego. Nie wiedziałem czemu, ale dotknąłem jej podbródek unosząc. Zielone tęczówki wpatrywały się we mnie delikatnie. Policzki miała całe od łez. – Sakura.
-Itachi…? – zapytała. Nie sądziłem, ze to będzie ona. Poznałem ja niedawno, ale byłem szczęśliwy mogąc znów Ją zobaczyć. Wytarłem dłońmi policzki by nie było widać tyle łez. Odgarnąłem z czoła włosy, które przeszkadzały bym mógł dokładnie się Jej przyjrzeć.
-Już wystarczy tego – powiedziałem – Nie możesz tak dać siebie traktować. Jesteś inna, wiem o tym. I proszę nie zakrywaj swojego czoła, wygląda to jeszcze gorzej. Jesteś ładna… - powiedziałem. Wpatrywała się we mnie, zauważyłem rumieńce. Odwróciła głowę w bok.
-Musze iść do domu. – pobiegła biorąc koszyk. Wstydziła się. Pierwszy raz to u kogoś widziałem. Lecz cieszyłem się, ze Ktoś zachowuje ise tak przy mnie.




Nadal wpatrywał się w owoc i na dziewczynkę, która rozglądała się. Nie przerwali dokuczać Jej. Zrobił krok do przodu, gdy stanął przy Niej wszystko nagle umilkło. Nachyliłem się i wręczyłem owoc. Chwyciła delikatnie. Ciemne oczy popatrzały na Niego. Nie były takie jak Sakury, ale chciał tylko pomóc.
-Dziękuję. – odpowiedziała, gdy tylko schowała jabłko.
-Proszę. – uśmiechnął się delikatnie i poszarpał włosy. Uśmiechnęła się delikatnie. Odchodził, ale uchwyciła Go za  dłoń. Spojrzał na Nią z znakiem zapytania. Nie wiedział o co chodzi.
-Co z Panią Haruno? – zapytała. Wiedział o kim mówi, ale nie sądził, że Ja zna. Ukucnął przy Niej.
-Znacie się? – zapytał. Kiwnęła głową.
-Tak, zrobiła wiele dla naszej rodziny dlatego jest dla mnie ważna. Będzie z Nią dobrze?  
-Tak będzie. Możesz Ją odwiedzić jeśli chcesz. Chodź ze mną.
-Nie mogę. Musze mamusi zanieść owoce, ale proszę ode mnie pozdrowić. – ucałowała go delikatnie w policzek i pobiegła z koszykiem. Uśmiechnął się. Była odważna, kobiety wpatrywały się w odbiegającą dziewczynkę. On sam był zadowolony, że dzieci inaczej na niego patrzały. Lubił to. Pamięta jaki Sasuke był zadowolony, że czasami się nim zajmował. Choć teraz pragnąłby zajmować się  swoim dzieckiem, lecz na drodze z pewnością jest dużo przeszkód. A jednym jest zaborczość Jego ukochanej. Skręcił w ulicę, na której znajdował się szpital. Teraz się z nią zobaczy.