sobota, 2 marca 2013

005



Siedziała parę godzin na łóżku przyglądając się własnym ręką. Jeśli mówił prawdę to nie przekroczy w ogóle wioski. Choć On nie kłamałby, w dodatku jej? Nie, on nie jest osoba która oszukuje ludzi. Nie oszukałby swojej ukochanej. Czyli naprawdę jest tu uwięziona na pewien czas, nie… na zawsze. Zacisnęła dłonie w pięść. Czuła jeszcze nie dosyt siły. Nie była tak silna jak powinna być. Ma się przenieść do Itachiego w dniu dzisiejszym, ale nie potrafi. Była ubrana w nowe rzeczy od bruneta. Nie wiedziała jak to wszystko się skończy. Wolała o tym nie myśleć.
Spojrzała na okno, gdzie mogła usłyszeć obijające się krople deszczu. Przymknęła powieki zaciskając dłonie  w pieść. Nie był mocny uścisk, ale zawsze coś. Czekała jedynie na tego, który miał mnie zaprowadzić do Jego domu. Nawet nie wie czy dojdę. Otworzyła powieki patrząc na ową osobę stojącą w drzwiach. Westchnęła. Nie wiedziała czy przyszedł po nią, czy tylko dlatego by Ją o czymś powiadomić.  Nigdy nie wiedziała co ma robić, bo bym była w gorszych tarapatach.
-Witaj Sakura. – powiedział do mnie blondyn o niebieskich oczach. – Więc jak? Gotowa? – westchnęła nie odzywając się. Wstała z łóżka. Podeszła do niego. Wypuścił Ja pierwszy. Mogła wyjść teraz z jakiegoś powodu. Kroczyli przez korytarz. Chciała jak najszybciej dojść do jego domu i odpocząć. Była wykończona. Nie pożegnała się z nikim, tylko wyszła za nim. Czuła jak patrzy na Nią czasami. Miała wszystkiego dość, a w szczególności wioski. Minęła parę znajomych osób. Nie rozumiała dlaczego musi tutaj być. Wolałaby żyć jak ptak bez klatki. Wolna i nie mieć zmartwień. Wioska zmieniła się bardzo. Przyglądałam się każdemu fragmentowi. Wszystko odbudował na bardziej rozwijającą się. Przyciągała bardziej ludzi z ciekawości. Wszystko wydawało się takie nowe. Cóż musiał całą wioskę odbudować by Nią rządzić. Spojrzała na plecy blondyna. Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Miał tylko Ją zaprowadzić do domu bruneta i tyle. Zatrzymał się. Zrobiła tak samo. Otworzył przed nią bramkę i wpuścił. Dał jej klucze i potrzebne rzeczy.
-Pamiętaj aby nie uciekać, i tak cie znajdziemy. – odwróciła się i odeszła do budynku nie patrząc na blondyna. Będzie mieszkała z przyjacielem z dzieciństwa. Dlaczego czuje się inaczej niż powinna? Chciała czuć nieprzyjemne dreszcze, ale miała motylki w brzuchu. Pamięta jak wiele razy z nim się spotykała. Ich tajemnicze spotkania były dla dziewczyny czymś magicznym. Zawsze sądziła, że brunet wie co Ona do niego czuje. Dlatego chciała pogłębiać uczucia do Niego by w końcu mogli być razem. Tylko nie sądziła, że zrobi inny krok w przyszłość. Uciekł, gdyż był podejrzany o zamordowanie całej rodziny. A teraz pozabijał ważne dla Niej osoby z wioski. Nie miał po prostu skrupułów.
Usiadła na sofie odkładając rzeczy. Była w tym miejscu już parę razy, ale nie zagłębiała się w inne miejsca. Nie należało to do niej, wiec nie miała do niczego prawa. Także nie chciała być za złodziejkę. Będzie spędzać tu dzień i noc. Wioska Liścia znów musi stać się jej domem, lecz całkiem nowym. Tamci ludzie, przedmioty, czy rośliny już nie istnieją. Wszystko jest nowe. Ludzie odmienieni, a także jej przyjaciele, którzy dołączyli do starszego Uchiha. Znienawidziła Ich za to. Puścili Hokage, jak i wioskę. Nie chcieli aby była zniszczona? Nie, to na pewno nie było tak. Jestem pewna, że tak nie było. Woleli przyłączyć się do silnego ninja.
Usłyszała pukanie do drzwi. Kto by przychodził w tym czasie? Nie wstawałam by otworzyć. Wolałam siedzieć spokojnie nie przejmując się niczym. Tak powinno być, w końcu to nie jest Jej dom. Nigdy nie poczuje się jak u siebie. Zacisnęła dłonie w pięść. Miała tyle do zrobienia poza wioską. Jej siła jest do niczego. Pamięta jak Itachi uczył ją wielu technik, które wykorzystywała. Z czasem nauczyła się, lecz gdy przypominała sobie czasy przyjaźni wszystkie techniki porzuciła. Nie wykorzystywała. Bała się przypominać każda chwilę z nim spędzoną, ale w końcu musiała to robić. Kochała Go i uczucie się nie zmieniło. Nie mogła mu tego pokazać. Chciała by się najpierw postarał wszystko odbudować. Tego najbardziej pragnęła. Jeśli Mu zależy na Niej to z pewnością się postara bardziej niż zawsze.
Usłyszała jak drzwi się otwierają. Przed nią stanął mężczyzna z ciemnymi krótkimi włosami. Spojrzała na niego zdziwiona. Nie wiedziała dlaczego tak się zachował. Wpadł tak szybko jakby bał się, że uciekła. Odetchnął z ulgą.
-Czemu nie otwierasz? – zapytał. Patrzała na niego zimno. Pomachał jej przed oczami. Nie reagowała na jego zaczepki. – Sakura? Słyszysz mnie?
-Słyszę, ale nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. – odwróciła głowę w bok. Zauważyła małą pozytywkę, którą mu wręczyła. On jeszcze Ją miał. Nie zapomniał o niczym.
-Heh.. masz  do niego żal, że ma zamiar Cię przytrzymywać? – wstała podchodząc do szafki biorąc pozytywkę. Przejechała wierzchem dłonie delikatnie się uśmiechając. Pozytywka mówiła o jej większym uczuciu. Powiedziała mu to wtedy, że tam jest coś co ona otworzy gdy nadejdzie na to czas. Odstawiła z powrotem, gdy usłyszała, że drzwi ponownie się otwierają.
-Sasuke brat chce Cię widzieć. – spojrzała na ów osobę. Blondyn wpatrywał się w Nią zaczarowany. Otrząsnął się i odszedł. Wiedziała dlaczego tak się patrzał, ale serce Sakury należało do jednego mężczyzny i nikomu innemu nie odda. Nawet gdyby mężczyzna chciał to Itachi by na to nie pozwolił. Serce Sakury nie pragnie innego mężczyzny jak bruneta. Teraz mają czas próby. Ona wiedziała jak się zachowywać, ale brunet? Nie była tego taka pewna. Westchnęła cicho do siebie. Położyła się na sofie zakrywając oczy ręką. Modliła się, aby wszystko co się działo było zwykłym snem. Po policzkach spłynęły łzy. Nikt nie mógł ich zauważyć. Płakała… Dawno tego nie robiła. W końcu emocje wzięły górę. Tyle czasu nie uroniła ani jednej łzy, teraz przyszedł na to moment. Ten czas będzie pełen łez...
Właśnie.. Anyte!
Co się z nią stało? Dlaczego chciała opanować ciało Sakury? Dlaczego robiła to z chęcią zemsty i nienawiści. Nienawidziła Itachiego za to, że ją sprowadzał do wioski, tak jakby ja kochała? Nie chciała o tym myśleć. Wyciągnęła ją z siebie i przeżyła. To się liczyło najbardziej.
Uniosła się.
Wstała podchodząc do okna spoglądając na słońce, które bardzo wolno zachodziło. Nie miała na nic siły, lecz musiała zostać w wiosce. Miała podejrzenia, że teraz musi zostać w wiosce. Przekaże informacje brunetowi, który na pewno się ucieszy. Dla niego to będzie radość, lecz dla niej samej katorga. Kocha go, ale musi przystosowywać się od początku do jego wad. Wyszła na zewnątrz spoglądając na dzieci za bramą.
-Tutaj będzie mieszkać przyszła żona przywódcy. Jak myślisz jaka będzie? Miła czy sroga? Bo pan Uchida uwielbia dzieci. Ne.. gdzie idziesz? Jeśli tam wejdziesz to.. Ups.. Będzie miała na pieńku. Jak mogła wejść od tak na posesje przywódcy wioski?
-Chodźmy stąd. Ona i tak jest inna. Ciekawe czemu ryzykuje? – odbiegli. Usłyszała pukanie do drzwi. Kto mógłby tutaj z dzieci przychodzić? Nie sądziła, że ktoś tutaj przyjdzie. Nikt nie wiedział, że mieszka u Itachiego zamiast u rodziców. Podeszła do drzwi otwierając. Zauważyła dziewczynkę, której pomogła wyleczyć matkę.
-Pani Haruno. Proszę… - podała koszyk jabłek. Chwyciła koszyk wpuszczając dziewczynkę do pomieszczenia. Zawsze z nią była zżyta. Uśmiechnęła się widząc jak się rozgląda. – jej! To jest wielki dom.
-Yumi, skąd wiedziałaś gdzie jestem?
-Ach.. – zaśmiała się cichutko trzymając dłoń przy kąciku ust. – Pan Uchiha mi powiedział. Chciał by Pani miała towarzystwo, więc mnie wysłał. Mamusia mi pozwoliła, ale mam się zjawić przed zachodem słońca. Dziwie się, że dzieci boją się tutaj podchodzić. Ten dom jest cudowny! Na pewno pełno w nim sekretów. Możemy pójść do ogrodu?
-Oczywiście. Tylko zaniosę owoce do kuchni, dobrze? Poczekaj na mnie. – odeszła, lecz szybko wróciła z koszykiem kładąc na szklanym stoliku. Dziewczynka wpatrywała się w portret, na który wcześniej nie zwracała uwagi. Na nim była ona i On? Nigdy nie widziała tego obrazu. Może to On stworzył?
-To pani?
-Chyba tak. Pewna nie jestem. Więc jak idziemy do ogrodu?
-Tak! – pobiegła do ogrodu. Wyszła za nią siadając na marmurowych schodach patrząc jak siada przy kwiatach. Spojrzała na Sakurę – Mogę trochę zerwać dla mamusi?
-Ja ci pozwalam, ale nie wiem jak Itachi.
-Też pozwala. – usłyszałam męski głos. Spojrzała na bruneta z nienawiścią. – Oj nie patrz tak na mnie. Robię to dla twojego dobra. Tak musi być. Chcę byś została ze mną i w przyszłości została moją żoną. – odchodził lecz się wrócił – Jutro będą tu twoi przyjaciele. Na pewno się ucieszysz z ich przyjazdu. – odszedł.
O czym on mówił? – pomyślała. Nie wiedziała co miał na myśli. Nie miała za dużo przyjaciół. Wszystkich pozabijał! Teraz ubóstwiała dzieci. Tak jak Chike, czy Yumi. Pragnęła mieć swoje niemowlę, ale teraz będzie miała spory z mężczyzną swojego życia. Dziwiła się, że jest w domu o tej porze?







Siedział w salonie patrząc na zdjęcie Sakury w młodości. Teraz jest całkiem inaczej. Bał się, że ich stosunki się nie poprawią. Chciał poprawić na bardziej zwięzłe czyli polegającym na zaufaniu do drugiej osoby. Chciał za wszelką cenę to zrobić. Nie mógł uwierzyć, że jest w takim złym stanie z dziewczyną, z którą zamierza spędzić życie. Ma zamiar też mieć z nią dzieci, a dokładnie potomków swojego klanu. Od poznania dziewczyny ciągnął swoją miłość.
Opiekował się nią, dbał w każdej chwili, a nawet spędzał z nią swój wolny czas. Nie mógłby ją teraz opuścić skoro tyle dla niej poświęcił. Nie pójdzie to na marne. Nie pozwoli na to! Za bardzo przyzwyczaił się do Sakury by z niej ryzykować. Nie odda nikomu innemu by cierpieć. Zauważył cień na stoliku i sobie.
Uniósł głowę.
Przed nim stała Sakura z założonymi rękami na piersi. Nie wiedział o co chodzi.
-Odwołaj straż przed domu a także z innych stanowisk by mnie nie pilnowali. Nie ucieknę. – patrzeli sobie w oczy. Stała patrząc na niego. Wstał.
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Nienawidzę jak ktoś obcy mnie pilnuje, więc odeślij straż. – wstał. Patrzała na niego jak mija krawędź stołu podchodząc delikatnie głaszcząc włosy. Wyszedł na zewnątrz. Zacisnęłam dłonie w pieść. Jak On śmiał Ją ignorować? Nienawidzi tego. Dobrze o tym wie. Jest jak na łańcuchu. Na to sobie nie pozwoli. Nie pozwoli by każdy z nią igrał. Wyszła trzaskając drzwiami. W pomieszczeniu spadł obraz. Dźwięk tłuczącego szkła dało się usłyszeć w pomieszczeniu.
Mężczyzna wszedł na powrót i westchnął. Nie mógł jej jeszcze zostawić samej. Ona by uciekła wiedział o tym. Nie mógł Jej uwierzyć na słowo, skoro przez cały czas uciekała. Muszą parę miesięcy pobyć od nowa  i siebie poznać jeszcze bardziej. Chciał by była wolna, ale nie może.. nie w takiej chwili. Jej życie jest zagrożone, jeszcze nie jest w pełni sił, a Anyte będzie chciała Ją zabić własnymi rekami – w jakiś sposób na pewno będzie chciała się uwolnić ze zwoju. – Z początku tego chciała, ale co może stac się w późniejszym czasie? On sam nie wiedział w jaki sposób może chronić ukochaną przed „demonem” – ludzkim!
Niedługo przyjeżdżają posłańcy z wioski Trawy. Będzie musiał się do wszystkiego przygotować, a w dodatku do tego by znosić humory ukochanej osoby. Na pewno nie będzie im się chciała pokazać na oczy. Do pomieszczenia wszedł Sasuke z złą miną. Musiał mieć ponowne spotkanie z Sakurą. Na policzku znajdował się czerwony ślad po dłoni.  Czyżby zrobił coś co by ją zdenerwowało? Itachi wpatrywał się w brata, który bez słowa przeszedł obok niego.
-Co się stało? – zapytał bez żadnych emocji. Często tak bywało przy innych ludziach oprócz Sakury – swojego kwiatu – nie chciał nikomu pokazywać uczuć skoro nie byli aż tak ważni. Nawet bratu, którego kochał.
-Sakura, jak ja ją.. – jego ręc ułożyły się w geście duszenia. Itachi wiedział, że zachodzi mu za skórę. Nie chciała mieć z nikim wspólnego, gdyż obwiniała każdego za wojnę, a najbardziej ukochanego.
Oby dwoje się zmienili, nigdy nie pozostaną tacy sami. Sakura musi od nowa poznawać każdego, tak jak Itachi Ją. Nie ma wyjątków! Zawsze zdawało się dziewczynie, że przyjaciel zostanie przyjacielem, ale z czasem czuła większe więzi do Itachiego. On zarazem czuł większa więź od samego początku. Nie mógł od niej oderwać spojrzenia i podziwu. Potrafiła z nim rozmawiać na każdy temat.
-Co ci zrobiła? – zapytał bez wzruszenia.
-Nie widać? Uderzyła mnie. Chyba zaczyna nienawidzić wioski jak i Nas. Sądzę, zę ci się z nią nie uda. Już cię nie kocha.
-Siedź cicho. Wiem lepiej, i więcej. Ty jej byś nie zrozumiał, ale przecież nigdy ciebie nie kochała tak jak mnie, prawda? – zacisnał zęby. – Widzisz. Sam mi dajesz odpowiedź. Może i latała za tobą, ale myślała jedynie o mnie.
-Zamknij się!
-Jak sobie chcesz. Jutro bądź w inny dzień będzie tutaj lord Wioski Trawy. Przygotuj się bo odbieram ci także Ai’e.
-Że jak? Ona jest moja!
-Wcale nie. Odebrałem ci ją gdy tylko ją zgwałciłeś. – chciał go uderzyć, ale Itachi zrobił to pierwszy zewnętrzną częścią dłoni. Nie mógł dać siebie bardziej sprowokować gówniarzowi. Trzymał się z policzek. – Nie bądź porywczy i nie podnoś na mnie reki bo możesz tego nie przeżyć. Nie chce z tobą mieć problemów, bo mam z kimś innym. Lepiej na razie nie pokazuj się na oczy Sakurze jak i mi. Wynoś się. – odszedł wściekły trzaskając drzwiami. Itachi nie mógł pozwolić znieważyć siebie jeszcze bardziej.
Sakura jest jego ukochaną, to na pewno będą się kłócić, ale on nie mógł go doprowadzić do nerwów, które często trzyma w sobie i wyżywa się na rzeczach. Teraz będzie musiał bardziej uważać, aby nie zrobić krzywdy Wiśni.


I co o tym rozdziale myślicie? Hm.. Czekam na waszą szczerą opinię.