piątek, 13 lipca 2012

010


Stała w cieniu granic lasu, gdzie panowała głucha ciemność. Od czasu do czasu słyszała lekkie łamanie gałęzi i szum drzew. Głowę miała schowaną pod czarnym kapturem. Kosmyki różowych włosów lekko wystawały, odgarnęła za ucho by nikt nie widział jakie ma włosy. Od razu by poznali po kolorze włosów kim może być, a nie chciała się ujawnić. Miała swoje sposoby na ludzi, i teraz mogła tez się zmienić by tam się dostać. Lecz wolała zachowywać się naturalnie inaczej by ja poznali. Przez bramę główna przechodziło wiele ludzi, ale ona musiała dostać się dyskretnie na pole „walki”. To była jedyna szansa, by wziąć stamtąd to co kochała najbardziej?!
Zacisnęła dłonie w pieści.  Czuła te dwie znienawidzone chakry, gdy chciała już odejść. Na samym szczycie pokazał się mężczyzna z krótkimi ciemnymi włosami i tego samego koloru oczami. Jego twarz nie wyrażała uczuć, była zimna. Uczucie, które kiedyś było zniknęło szybko. Ona o tym, dokładnie wiedziała. Nienawidziła tego mężczyzny jeszcze bardziej o każdego. Lecz dwóch mogła zabić za jednym zamachem…
Westchnęła. Musiała się uspokoić inaczej mogli ją zauważyć, a tego naprawdę nie chciała. Miała jeszcze wiele do zrobienia. Musiała być dyskretna, aby nikt, a najważniejsze On ją nie zobaczył i nie wyczuł. Wtedy miałaby już całkowicie kłopoty, a zostać nie zamierzała w tej wiosce ani chwili dużej.
Zniknęła pojawiając się kolo bramy, gdzie nie było strażników, ani tych którzy pilnowali wejścia. Chciała aby wszystko poszło zgodnie z planem. Miała głęboka nadzieję, ze dopiero szykowali się do tej rady, musiała jeszcze skoczyć do jednego miejsca. Wkroczyła wolno do wioski, by nikt nie miał jej  podejrzane. Mijała popleczników Itachiego, którzy nie interesowali się kim jest ów osoba. Właśnie o to chodziło dziewczynie, być w cieniu każdego. Zatrzymała się przy jednym z budynków. Był to jej dom, który po wojnie wszystko wytrzymał. Matka z ojcem właśnie wychodzili. Ojciec miał na sobie strój, który tak nie znosiła. Poplecznik Uchiha? Łatwo było ich przekupić, jedynie ona została twarda wraz z Naruto. Poświęcił własne życie aby zemścić się na nich za śmierć.
Spojrzała w bok skąd dochodziły głosy młodej dziewczyny.  Nie znała tej dziewczyny, ale nie chciała pozwolić by sobie robili z niej jakiś worek, czy coś w tym rodzaju. Pragnęła by kobiety miały równe uprawnienia. Sama nawet tego pragnęła, ale czuła że nie było to wiarygodne. Stanęła za rogiem i poznała ten męski głos.
-Sasuke, zostaw mnie. Pan…
-O niczym się nie dowie Ai. Wiem, że na mnie lecisz. - jego cichy śmiech wydał się dziwny dla Sakury. Nigdy tego nie robił w młodszym wieku. Byli raczej odseparowani od siebie. Tego właśnie chciała różowo włosa.
-Wcale nie! - fuknęła na niego. - Wzieliście mnie z wioski bo zgwałciłeś mnie. Zostaw. Nie chce. - mówiła. W ich stronę posłała mały promyk, który kaleczył ciało gdy tylko się dotknęło. Wyleciał z ciemnego zaułku, uciekając przed promieniem. Patrzała na niego. Stanęła w wejściu zaułku. Zlustrowała kobietę swoim spojrzeniem i promiennie uśmiechnęła się. To było coś w rodzaju szacunku do niej. Słyszała o niej wiele, była uczuciowa dziewczyną.
-Uważaj na siebie - zmieniła głos na bardziej męski. Musiała się kamuflować tym razem, nie mogła się zdemaskować jeszcze w wiosce, w której siedzą dwaj najgorsi przestępcy. Uniosła głowę i odeszła dalej do swojego byłego domu. Wskoczyła na balkon w taki sposób aby nikt nie zauważył. Wyjęła spinkę z włosów i włożyła w zamek, rozsunęły się w mgnieniu oka.
Wolno wkroczyła do pomieszczenia. Była pewna wszystkiego, a każda rzecz została w tym samym miejscu. Nic nie zostało ruszane. Nawet unosiło się sporo kurzu. Każdy element pokoju był pokryty opiłkami. Spojrzała w bok, na łóżku siedział biały pluszowy miś. Pierwszy prezent od Itachiego. Cieszyła się z tego jak głupia. To był jedyny prezent, który dostała od płci przeciwnej. Ojciec nie liczył się dla niej w tamtym momencie. Była szczęśliwa z powodu podarunku…
Chciała chwycić, ale powstrzymała się. Przyszła tutaj z innego powodu. Obróciła się w stronę szafy, w jej kącie. Leżało tam przez cały czas. Podeszła i kucnęła. Ramka była odwrócona, ukucnęła i patrzała się na szkła porozrzucane na około. Była pewna, że musi uciekać przed Nim. Lecz nie wiedziała co może się stać w każdej chwili. Chwyciła ramkę i od razu opuściła… Szkło wbiło się w wewnętrzną część dłoni. Patrzała na to, rana była głęboko. Nie przejmowała się bólem, gdyż przeżyła o wiele większy ból - psychiczny.
Wyjęła. Krew zaczynała ściekać i krople rozbijały się na podłodze na mniejsze. Niektóre wsysały się w dywan. Rozdarła jedna z koszulek z szafy i zawiązała. Nie chciała używać chakry, mogli wiedzieć, że w wiosce jest intruz. Zawiązała na dwa mocne słupy. Ścisnęła dłoń. Było w sam raz. Podniosła ponownie ramkę i pozbyła się odłamków szkła. Wyjęła sama fotografię i schowała do kabury. Nikt nie mógł domyślić się po co przybyła do tego miejsca…
Wyskoczyła przez okno balkonowe nie zamykając drzwi. Już nie zależało jej, i tak nie pojawi się w tym miejscu. Już nigdy więcej, nie pozwoli na to by ją przyciągnął tutaj. Stanęła na jednym z większych budynków. Ześlizgnęła się po kryjomu po ścianie. Stanęła koło otwartego okna. Słyszała znajome głosy, które wydobywały się z pomieszczenia.
-To nie ma sensu, Itachi. - powiedział młodszy głos, lecz zimny jak nóż wbity w serce. - Jak to możliwe? Jakby to miało jakąś logikę, to by już dawno tu była. - zaśmiał się. Spojrzała w okno. Znała połowę z nich, w tym gronie była także rodzina. Rodzice zawsze stawiali na stronę tych lepszych… A teraz rządził Itachi, trzeba było mu się podporządkowywać. Wybrał rodziców Sakury do Rady Wioski, gdyż ufał im niż swojemu bratu. Przysięgli mu służyć, więc musiał wierzyć.
-Dlaczego nie wierzysz, bracie? - zapytał opanowanym głosem. - Czy to tak trudno zrozumieć? Lub nie chcesz przyjąć tej wiadomości do siebie? Wiem, że tego nienawidzisz gdy cos nie idzie po twojej myśli, ale musisz to przyjąć do siebie. Sakura Haruno żyje i uciekła do jakiejś innej wioski, i trzeba ją znaleźć.
-Nie. - odpowiedział Sasuke - Nie będę tej irytującej dziewczyny szukał bo ty chcesz. Ona nam nie jest potrzebna. Dobrze o tym wiesz, ty zasługujesz na kogoś innego. Lepszego…
-Nie mówię że dla siebie. Dobrze wiesz, że mi kobieta nie jest potrzebna.
-Idiota. - powiedział z ironią. Sakura patrzała przed siebie, w dole przechodzili ludzi. Nie byli niczym zainteresowani. Stała i przysłuchiwała się dalej. - I myślisz, ze ona od tak wróci?
-Tak. Wiem o tym, długo nie pociągnie. A teraz… - przerwał. - mamy niespodziewanego gościa. - po plecach przeszedł zimny dreszcz. Poczuła ta moc, która przeszywała jej ciało. Złapała się  za klatkę piersiową. Zeskoczyła na ziemię robiąc salto w przód. Stanęła na prostych nogach. Spojrzała w górę, gdzie było widać Sasuke. Biegła przez uliczki tak szybko, aby się wydostać poza bramy wioski. Widziała jak z dwóch stron otacza ją ninja, poplecznik przywódcy. Zeskoczyli i otoczyli ją. Każdy z nich trzymał kunai. Trzymała dłoń na rękojeści miecza. Przed nimi pojawił się krótko włosy brunet. Patrzał na nią, nie przejmowała się tym za bardzo. Sama chciała go zabić. Zacisnęła dłoń w pięść. Źle jej było trzymać rękojeść gdyż zabandażowała sobie ranę. Zaatakowała. Wyciągnęła dwa miecze i napierała na niego. Odpierał ataki jak mógł. Zamachnęła się i zraniła go w brzuch. Brudne ostrze od szkarłatu lśniło w słońcu. Szybko schowała. Sasuke uśmiechał się złowrogo. W jego oczach zaczął błyszczeć Sharingan, Mangekyo Sharingan. Lecz był innego kształtu niż ten, który widziała u starszego brata..? Uśmiechnęła się pod nosem..
-He…? Ty się śmiejesz? - zapytał retorycznie - Powinnaś raczej się bać. To twoje ostatnie minuty. Nie boisz się śmierci? - zapytał. Patrzała na niego chowając miecze. Rozłożyła ręce jak do krzyża.
-Śmierć jest jedną z funkcji życia. Ona przystważa ból, lecz po nim przychodzi ukojenie. Lecz ja już umarłam i powróciłam po raz kolejny. Medytowałam by się zabić. - powiedziała z władczością w głosie. Chakra z jej ciała wybuchła.. Płatki kwiatów wirowały na około jej ciała. Czarny materiał rwał się na mniejsze kawałki przyłączając się do tańca wokół niej. Stała przed nim w samych aladynach i czarnym materiale na piersiach. Włosy były spięte, lecz grzywka falowała we wszystkie strony. Odgarnęła delikatnie… - I uwierz mi fizyczna śmierć nie jest bolesna. Psychiczna bardziej boli, zabija cię od wewnątrz. I za wszelką cenę chcesz zabić tych którzy zniszczyli ci całe życie.
-Całe? - usłyszała daleko za sobą. To nie był Itachi, lecz znała ten glos. Obróciła delikatnie głowę. Za nią stała Ino przyglądając się  sylwetce. Stała po między młotem a kowadłem. Blondynka wiedziała o paru spotkaniach z Itachim w czasie młodości. Lecz sądziła, że o niczym nie powie. - A czy w młodości nie mówiłaś o kimś? Przecież byłaś z nim szczęśliwa. Co się takiego stało? - zapytała. Sakura nie miała ochoty o tym rozmawiać. Patrzała na nią nienawistnie. Ona zachęcała ją do wzięcia w tym udziału, przyłączenia się do tej ohydnej i plugawej organizacji, która po woli stawała się imperium.
-Sasuke nie! - krzyknęła. Wystrzelił w moją stronę błyskawice, była szybsza od światła. Pobiegłam w stronę Ino i złapałam ją podskakując do góry na jeden z dachów. Piorun trafił jednego z popleczników.
-Ino, to co mnie łączyło z nim dawno minęło. Teraz zależy mi na jednym na zabiciu tych dwoje.  Już komuś to powiedziałam, nie obchodzi mnie co się stanie z światem gdy ich zabiję. A przeciwko nim jest bardzo dużo ludzi. Oni dobrze o tym wiedzą. Jak byś mogła to przekaż Mu, że to co robi na nic nie podziała. - wyprostowała się - To do zobaczenia w dalekiej przyszłości.
W zamkniętej dłoni trzymała płatki kwiatów, wypuściła je, a ciało zamieniło się w płatki wiśni. Wiatr rozniósł je w stronę głównej bramy, gdzie się znajdowała wcześniej. Mężczyźni nie wiedzieli jak ja złapać. Płatki były nie do złapania.
Płatki zaczęły się sklejać. Po środku lasu stała Sakura przyglądając się z daleka bramie. To miejsce było dla niej domem, lecz musiała z niego zrezygnować gdyż nie chciała żyć jak w klatce. Lubiła walki, więc nie mogła tam mieszkać. Ruszyła do kryjówki, w której buntownicy się najczęściej chowali. Musiała w dodatku się chować przed Akatsuki, które mogło być w tej okolicy. Nie miała zamiaru z nimi się spotkać po raz kolejny. Znalazła się przy jednym z jaskiń koło Wioski Trawy. Weszła i spadała w dół. Stała na różnych nogach. Idąc myślała tylko o tym, ze zrobiła głupotę idąc tam po to zdjęcie. To nawet nie była walka, tylko przekomarzania.
Zatrzymała się gdy usłyszała znajome głosy. Oparła się o mór i przysłuchiwała się zdaniom. Wiedziała, że nie może ich słuchać, ale to była w połowie prawda co mówili. Nigdy nie będzie dosyć silna psychicznie by pokonać przywódcę wiosek.
-Tez w to nie wierze - odpowiedział męski głos. - Ona nie da rady. Może tam weszła, ale wrócić nie da rady. Tak jak pozostali polegnie. Jest głupia, ze tam się właśnie pchała. Najgorsze jest w tym, ze jest taka młoda. A to zazwyczaj wpływa na takich. Wszystko chcą zrobić szybko. - mówił dalej. Nie zdenerwowała się tym wszystkim. Wiedziała, ze tak może myśleć każdy z nich.
-Zawsze możemy ją podszkolić - wypowiedział Gaara. Nie sądziła, że on może myśleć w ten sam sposób. Byłą dosyć silna, tak bardzo chciał zabić Itachiego, że stać go było na cos takiego. Uważają ja za słabeusza. Pokaże im jeszcze kto jest silny, mogłaby ich wszystkich zabić.
-Gaara to się nie uda. Wiesz jakie ona żywi uczucie do Itachiego. Byli kiedyś przyjaciółmi. On będzie ją chciał mieć w wiosce. To przyniesie na nas klątwę. Wybije wszystkich swoich wrogów by dostać ją w swoje łapy - mówiła Temari.  - Już jej życie nie jest takie ważne, ale to my musimy go zabić. Zagarnął wszystko dla siebie. A jeśli wyeliminuje wszystkich swoich wrogów. Inni będą posłuszni. Tak nie może być… - mówiła. Sakura westchnęła cicho. Była teraz jeszcze bardziej zdołowana niż wcześniej. Nie ufali jej. - A jeśli ona tylko udaje, co? Sam wiesz jakie były miedzy nimi więzi.
-Temari ma racje - rozbrzmiał głos Kanuro. - Ona może być z nimi od samego początku. Plotka była, ze najlepsze dwa medyki zginęły. A jeżeli oszukali wszystkich by wreszcie zrozumieli, ze jest z nimi? Gaara ty jesteś tutaj przywódcą, proszę cię musimy ją zlikwidować.
-Rozumiem to doskonale, ale czy to dobry pomysł? Ona…
-Bo ja to pójdę zrobić. - warknęła Temari. To nie miało już dłużej sensu. Nie musiała tutaj stać i ich słuchać. Musiała się po prostu oddalić, aby nie mieć żadnych problemów z nimi. Odeszła do pokoju w którym właśnie miała mieszkać, lecz ta miła chwila minęła. Gdy weszła drzwi się otworzyły z trzaskiem. Złapała trzy kunaie po miedzy palcami. Puściła metale, rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk.
-Mylicie się. To co było kiedyś zniknęło, ale nie będę wam się tłumaczyć. To już moja sprawa. - ruszyła na nich nie wyciągając niczego. Złapała dwójkę z nich. Rodzeństwo Garry, i przycisnęła ich do ściany używając medycznej chakry. Zemdleli opadając przy jej nogach. Czerwono włosy wpatrywał się w dziewczynę, która nie mogła zwlekać. Spróbował uniknąć ciosu, ale i tak dopadła go śpiączka. Ledwie otwierał oczy. - Gaara Radzie Wioski Liścia chodziło o mnie. - wyszeptała. Ruszyła wolnym krokiem przed siebie. Nie wiedziała gdzie ma się udać. Była zagubiona. Znała tylko jedno miejsce, gdzie przebywała z dawnym przyjacielem. Go nie było w tamtym miejscu od wielu lat. Ale nie mogła tam iść, wspomnienia były by zbyt silne. Chwyciła czarny płaszcz zakładając na siebie. Założyła na głowę kaptur i wyszła z zatęchłej nory. Słońce jeszcze było u góry, a musiała znaleźć porządna kryjówkę przez wrogiem. Ruszyła w daleka podróż w nieznane.











Patrzył na Sasuke, który leżał na kozetce leczony przez blondynkę. Ona była skupiona, ale nie tylko na brunecie. Miała w głowie także inne rzeczy. Mógł to wyczytać z jej twarzy, oczy miała zaszklone. Powstrzymywała się od wszystkich negatywnych uczuć. Słońce było jeszcze na niebieskim nieboskłonie. Podszedł do okna i wpatrywał się w okolicę. Dzieci bawiły się w ninja, a dziewczynki także. Pozwalał na to, bo to tylko dzieci. Nie musiały się podporządkowywać. Myślał przez cały czas o niej. Gdy dowiedział się, że to właśnie była ona był w szoku. Dostała tu się bez problemu, wyszła z małymi problemami.
Wiedział, że żyje. Wysłał wszystkich na poszukiwania. W każdej wiosce są jego poplecznicy, więc zdadzą raport jakby była w okolicy. Będzie musiał ją nękać do samego końca, by wróciła do niego aby przestał. Usłyszał jęknięcie ze strony brata. Popatrzał w tamta stronę. Rana była głęboka, nie przejmowała się jakie będą szkody. Zaatakowała od tak..?
-Czemu na siebie nie uważałeś? - zapytał zimnym tonem - Mówiłem ci, ze potrafi przechytrzyć także Sharingan. Lecz oczywiście nie uwierzyłeś. Powinienem nie pozwolić Ino cię leczyć. Konsekwencje w końcu poniesiesz. - nie obracał się. Patrzał tylko na widok z daleka. Kiedyś tak podziwiali zachód słońca. Pragnął ją pocałować, ale nie mógł. Obiecał sobie, ze nigdy tego nie zrobi.




Patrzałem na zachód słońca, który wydawał się taki przyjazny dla wszystkich. Kolo mnie siedziała „księżniczka” z uśmiechem na twarzy. Była pełna życia, i pewna wszystkiego co będzie czekać ją w przyszłości. Była nastawiona pozytywnie. Nie sądziła, ze może spotkać ja wojna wcześniej czy później. Westchnęła błogo. Wiedziałem jak uwielbia patrzeć na zachody słońca. To było jej ulubione zajęcie gdy dzień zastępowała noc.
-Itachi-kun?
-Hm…?
-Lubisz zachody słońca? - zapytała patrząc na mnie. Przeniosłem wzrok na ognista kule topiącą się w wierzchołkach drzew. Nie mogłem jej okłamać. Bardzo lubiłem. Przyciągały mnie. A gdy spędzam je z nią mogę jeszcze bardziej je polubić.
-Bardzo, a w szczególności gdy spędzam je z tobą. - spuściła głowę. Patrzała się na swoje dłonie bawiąc się palcami. Uśmiechnąłem się delikatnie. Parę razy już skorzystaliśmy z okazji bycia w takiej romantycznej chwili.  Uchwyciłem jej podbródek i spojrzałem na twarz zarumieniła się. Uwielbiałem na to patrzeć. Wyglądała wtedy słodko. - Pięknie wyglądasz, gdy się rumienisz.
-To wcale nie jest rumieniec. - odpowiedziała i odwróciła głowę.
-Nie? - zapytałem - A co to takiego? Pokaż muszę sprawdzić. - uchwyciłem policzek. Miała ciepły. Wiedziałem, ze się rumieni ale chciałam sobie z nią się pobawić. Ona to uwielbiała. A traktowałem to naprawdę poważnie. Chciałem mieć ja wtedy przy sobie. Moje uczucia względem niej rosły coraz szybciej. Zbliżyłem się do niej i ucałowałem w policzek. d i złapała się za miejsce gdzie pocałowałem. Zaśmiałem się cicho.
-Zrobiłeś to specjalnie! - pokazała na mnie palcem. Grzywka delikatnie opadała mi na oczy, spojrzałem na nią przez szparki. Widziałem jeszcze większy rumieniec, który mi się podobał.
-A jeśli tak, to co? - zapytałem. Zrobiła obrażona minę i rzuciła się na mnie. Uchwyciłem ją i przyparłem do ziemi. Patrzałem w jej oczy, które błyszczały szmaragdem. Swoje dłonie trzymała na torsie. Nie odpychała mnie, trochę się wtedy dziwiłem. Lecz z czasem do tego się przyzwyczaiłem. Była jedną przy której moje serce zaczęło bić jak szalone. Wtedy wiedziałem, ze w bardzo młodym wieku ten Kwiat Wiśni skradł moje serce. Wzięła je w swoje dłonie i rządziła każdym pozytywnym uczuciem. -Sakura… Ja..
-Wiem, Itachi-kun. - wyszeptała. Patrzałem się nadal na nią. - lecz sam dobrze wiesz, że nie możemy. - jej wyraz twarzy się zmienił na bardziej smutny. - Moi rodzice nigdy nie pochwalą tego co robimy. Mój ojciec w szczególności. Wiesz jaki jest… - dotknąłem jej policzka i uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Wiem. Lecz ty masz tak samo jak ja. Ojciec by nie zgodził się na taki związek. Dla niego byłabyś nie godna noszenia nazwiska Uchiha. - powiedziałem. - lecz dla mnie jesteś do tego godna. W przyszłości ty zostaniesz moja żoną i nasze dzieci będą tak silne jak my oboje. - przytuliłem się do niej. Słyszałem łomot jej serca, było przyśpieszone. Gdy przytulałem się do niej słyszałem jak puka coraz szybciej, nie zwolniło ani na minutę. Słuchać tych bić było jak muzyka dla uszu. Przyzwyczaiłem się do tego. - Obiecuje ci to. - wyszeptałem i wsłuchiwałem się nadal w serce.






Przymknął powieki i myślał nad tym wszystkim. Usłyszał ciche dyszenie wydobyte z ust blondynki. Była zmęczona po leczeniu. Spojrzał na nią, nie była tak silna jak Sakura, ale potrafiła wyleczyć. To właśnie się liczyło u niej. Leczenie ofiar. Chciał mieć także Sakure, bo wiedział jakimi technikami dysponuje, ale nie tylko dlatego. Sentymenty, które pragnął zrealizować były tak pewne, ze nie mógł sam siebie zrozumieć. Wolnym krokiem podszedł do dwójki. Sasuke leżał i uśmiechał się delikatnie. Był zadowolony, że Ino niszczyła energię by go uratować. Położył dłoń na ramieniu blondynki.
-Choć, musimy porozmawiać - powiedział do niej. Spojrzała delikatnie na niego. Wstała wolno i ruszyła za nim do jego gabinetu, w którym rzadko przebywał. Swoją pracę najczęściej przynosił do domu. Choć tam tez za bardzo nie lubił pracował, ale to go zmuszało. Musiał patrzeć gdzie mogą mieć jeszcze wrogów.  Gdy weszli kazał usiąść Yamanace na krzesło naprzeciw. - Co ci powiedziała? - zapytał prosto z mostu. Nie miał zamiaru obwijać w kłębek by do tego dociec. I tak mu powie.
-To było tylko jedno zdanie. Przekaż mu, ze to co robi nie uda się. - powiedziała. Obrócił się na krześle do wioski, gdzie mógł wszystko i wszystkich zobaczyć.
-Dziękuję. Możesz już iść. - usłyszał zamykające się drzwi. Patrzał w przestrzeń, gdzie mógł dostrzec wszystko. Jego Sharingan był na bardzo wysokim poziomie. Mógł zajrzeć także w przyszłość, widział wiele. Lecz także go to nie interesowało, chciał widzieć coś z Sakurą, ale nigdy nie potrafił tam zajrzeć. Po prostu musiał zerkać, aż teraz coś się stanie. Sny były straszne, nocami nie mógł spać. A gdy zasnął śniła mu się ona cała we krwi. Nie znosił tego widoku…
Jego oczy lśniły czystym czerwieniem. Patrzał w dal, aż poczuł się dziwnie spokojny. Już wiedział, ze uciekła tam skąd przybyła. Miał wiele planów, ale z nią był najważniejszy. Nie mógł dopuścić do takiej sytuacji, by ja ominąć. Ona jest na pierwszym miejscu. Przymknął powieki i uśmiechnął się. Zobaczył ją w swojej głowie całą zdyszaną, małe kropelki potu leciały po skroni. Opierała się o korę odpoczywając.
-Jeśli powstrzymasz się od mocy Sharingana wtedy stałaś się naprawdę silna. - wyszeptał do siebie. Poznał jej namiastkę mocy, a wiedział doskonale, że stać ją na większą. Na taką w której będzie mogła pokonać Jego, Przywódcę Kraju Shinobi.

1 komentarz:

  1. Witam,
    Sakura bez problemów dostała się do wiosko, ale gdyby nie słuchała co mówią, to by łatwo zwiała stamtąd...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń