Uniosła głowę patrząc na niebo, które jeszcze bardziej się zachmurzyło. Przez granatowe niebo przeszła srebrna błyskawica, a po chwili było można usłyszeć grzmot. Czarno włosa zacisnęła dłonie w pięści wpatrując się w swoje odbicie. Wpatrywała się w swoje zielone tęczówki, które nie należały do mnie tylko do nosicielki. Spojrzała przed siebie, jej wróg zbierał nadal siły po ciosie.
Popatrzała na długowłosego Uchiha. Mierzyła go wrogim spojrzeniem. Nie mogła w to uwierzyć, że zaczyna Go jeszcze bardziej nienawidzić, gdy może Go widzieć na własną ręką. Nie za pośrednictwem właścicielki, tylko sama. W cztery oczy. Popatrzała w jego oczy, nic jej nie robiło, że widziała ból i smutek. Zrobił za dużo. Za dużo bólu wobec Sakury. Wszystko robił by cierpiała. Dziewczyna nie sądziła, że mogła by w taki sposób pałać złością do Jego osoby.
Teraz dobrze rozumiała, że jej przyzwyczajenie do swojej pani jest większe niż do brata. Nie mogła w to uwierzyć, że tak bardzo się przyzwyczaiła do Jej towarzystwa. Bardziej niż do swojego narzeczonego. Teraz nie musiała tak się starać, ale dla niej nosicielka była ważna, by żyć i razem przeżywać różne chwile.
Anyte nie miej do niego nienawiści. On nic przecież takiego nie zrobił. Jedynie chce bym z Nim była
-Nic nie zrobił? - zapytała głośno. - jak to nic! On ci zepsuł całkowicie życie. Zabił przyjaciół, mentorkę. Sam zasługuje na śmierć. - patrzeli dziwnie na dziewczynę, która niby sama ze sobą rozmawiała. Patrzała wściekła na Itachiego, który był zdezorientowany całą sytuacją. - Ty! - pokazała na czarnowłosego- Zabije Ciebie, za to co jej zrobiłeś! Rzygam Tobą. Powinieneś smażyć się w piekle. - patrzała na niego wściekła.
Proszę. Uspokój się. Jeśli będziemy zamienione to dwie zginiemy. Tego nie chcę. Postaraj się, aby zdobyć ten kwiat, a ja zrobię antidotum.
-Dobrze - powiedziała cicho - I tak Go w późniejszym czasie zamorduje.
Tak, tak. Teraz musimy w jakiś szybki sposób dostać kwiat. Musisz być skupiona. Ty zawsze jesteś, ale przypominam.
-Nie martw się. Znam Jego słabe strony. Spokojnie - uśmiechnęła się delikatnie do samej siebie. Patrzała na mężczyznę, który podniósł się z uśmiechem. Spojrzał swoimi czerwonymi oczami na dziewczynę.
-Ty chyba mnie nie doceniasz, siostrzyczko - powiedział szybko mężczyzna z lekkim uśmiechem. - Myślałaś, że siedziałem z założonymi rękami w tym obleśnym ciele. Wykorzystywałem każdą okazję by trenować. Teraz jestem o wiele lepszy od ciebie. Ty wcale z tym ciałem nie trenowałaś. - uśmiechnęłam się.
-Nie bądź taki pewny siebie, braciszku. - powiedział z satysfakcją. Oby dwoje biegli na siebie wyciągając broń z pochwy. Dwa miecze odbiły się od siebie. Nacierali na siebie co jakichś czas. Wiedziała jak brat się uczył, tylko sztuki walki, a ona miała lepszą satysfakcje. Wokół dziewczyny zaczęła wirować woda, która z siłą leciała na brata. Pobiegła w jego stronę. Odparł tak, lecz nie zauważył jej. Zraniła Go w brzuch odskakując na duża odległość.
-Cóż, może czegoś tam się nauczyłaś z takim marnym ciałem, lecz i tak nie wygrasz. - zniknął i pojawił się za nią. Wbił miecz w jej ciało. Popatrzała się na niego z lekkim uśmiechem. Puściła mu perskie oczko. Zniknęła zamieniając się w wodę. - Szlag… Unikasz walki? To nie ma sensu. W końcu Cię złapię. - koło niego zatopiły się dwa kunai z notkami. Skoczył. W tej chwili wybuchły z dużą siłą, powodując szum. Ukucnął na tafli. Zacisnął dłonie w pięści. Bariera nagle zniknęła z powodu jego siły. Malała z każda sekundą. Spojrzał na deszcz, który został wywołany. Zauważył w nich chakre. Próbował uciec, ale było z późno. Został uderzony wiele razy z wielką siłą i wbił się w klif. Podchodziła do niego wolno. Stanęła parę metrów od niego.
-Nigdy nie doceniaj przeciwnika. Może kiedyś byłam słabsza, ale czegoś się nauczyłam. To nie siła zwycięża, lecz chęć do życia. - powiedziała do Niego. Zaśmiał się głośno. Nie mógł się uwolnić z powodu braku siły. - a także miłość. - zaśmiał się głośno. - a teraz zakończę to co zaczęliśmy. - Robiła szybko znaki. Po okolicy zaczęły padać płatki wiśni. Mężczyźni patrzeli zdziwieni. Dziewczyna zakręciła się parę razy a płatki wokół niej Robiła kolejne znaki. Dmuchnęła z ogromną siłą. Z jej ust wyleciała duża ilość czarnego ognia. Płatki wiśni chroniły ją przed swoją techniką. Odsunęła się i skoczyła po kwiat, który był potrzebny do antidotum. Popatrzała na Uchiha, który był zdziwiony tym, ze użyła podobnej techniki do jego.
Anyte. Musimy się śpieszyć.
-Tak. Już. - rozbłysło się światło. Czarnowłosa zniknęła, a zamiast niej stała Sakura z kwiatem w ręku. Westchnęła. Zaczęła biec przed siebie. Musiała jak najszybciej zdążyć, by nie mieć żadnej przeszkody na drodze. Choć czuła, ze Itachiego chakra zbliża się do niej. Nie mogła na to pozwolić. Ona uciekła jak najdalej od Niego. Wiedziała, że chce ją mieć tylko dla siebie. Nie mogła na to pozwolić. Nie w takiej chwili, gdy wazy się jej życie. Mężczyzna dobrze wiedział, ze jej coś jest, a teraz musi ją szybko znaleźć by nie stracić ukochanej, a ona ukochanego. Szybko ruszyła przed siebie, na dole mijając trójkę osób, która miała czarne płaszcze.
Pędzili za Nią ile mieli sił w nogach. Ne mógł uwierzyć, ze użyła podobnej techniki do Jego zabijając tym samym człowieka. Słyszał kiedyś o przeklętym rodzeństwie z Wioski Wiru, która już nie istnieje. Została zniszczona. Doprowadził to właśnie konflikt między tym rodzeństwem, ale nie było siostry i brata tylko dwóch braci. Nie pasowało mu ta dziewczyna na samym początku.
Widział obłęd w jej oczach, nic innego? Nie, jeszcze zauważył wściekłość do jego osoby a za tym zazdrość. Była zazdrosna z powodu, ze przybył po Sakure? Tak można to interpretować.? Nie miał zamiaru patrzeć jak jego ukochana będzie przeklęta przez pieprzone rodzeństwo. Musiał się pozbierać i dać z siebie wszystko by odebrać zwoje. Nie mogła więcej tego używać. Patrzał przed siebie. Takie dziwne uczucia.
Słyszał także legendę o tych dwóch braciach, a także przepowiednie. Pokłócili się o władze i zostali przeklęci przez stara szamankę, która uwięziła ich moc w trzech zwojach. Jeden tyczył się osoby, drugi mocy, a trzeci? Tego nikt jeszcze nie dowiedział czego tak naprawdę dotyczył. Został gdzieś pogrzebany bądź spalony? Jeśli się znajdzie będzie problem. Nikt nie wie o czym tak naprawdę jest, a mogą być spore konsekwencje. Może odebrał jej to co kochała, ale nie pozwoli aby sobie życia spieszyła. Za bardzo zależało mu na niej.
-Itachi..
-Hm… wyszeptał.
-Będziemy mieli za chwile towarzystwo. - powiedział brat Itachiego. Spojrzał na niego. Przeniósł swoje spojrzenie na trójkę shinobi przed nimi. Nie widział twarzy, ale wyczuwał ich chakre. Znał ich bardzo dobrze. Było dwa na trzy. Hidana wysłał z inna misją w tej chwili. Musiał to zrobić, inaczej było by źle. Zeskoczyli i się zatrzymali. - Chcesz iść nadal po Sakure?
-Oczywiście.
-Dobra. Czyli ty idziesz, ja walczę - popatrzałem na niego nie odzywając się. On naprawdę zwariował, lecz długowłosy nie chciał Go opuszczać. Sasuke w górę wystrzelił w górę swoją chakrę, która parę razy wybuchła. Wiatr delikatnie pobawił się naszymi końcówkami włosów. Odgarnąłem je do tyłu.
-Sasuke ty oszalałeś. - powiedziałem zimno.
-Mam to po Kimś. - powiedział. Z ciemności wyszli dwaj ninja. Dobrze ich znałem. Był to Juugo i Suigetsu, jego wierni towarzysze z Taka. Uśmiechali się chamsko w stronę przeciwników. Ruszył dalej. Chcieli Go zaatakować, lecz na ich drodze pokazał się Sasuke i tamta dwójka.
-To zaczynamy zabawę. - zaśmiał się seledynowo włosy.
Biegłe przed siebie ile miał siły w nogach. Musiał dogonić Sakure. Chciał wziąć dziewczynę do wioski, zrobić antidotum i podać. Wszystko potem by dobrze się ułożyło miał taką nadzieję. Zauważył jej plecy. Przyśpieszył, ona także. Obróciła się, widząc Go nadała jeszcze większego tempa. Skręciła.
Pojawił się tuż przed nią. Zatrzymała się. Widział jak jej dłonie się trzęsą. Miała wielką nadzieję, ze nic się nie stanie. Stała blisko niego, lecz nie reagowała. Patrzała na niego wrogo. Nie chciała w tej chwili mieć z nim nic wspólnego.
-Sakura.. - zaczął.
-Nie! - warknęła. - Już Ci powiedziałam. Nigdzie nie wracam! Daj mi święty spokój. Znalazłeś mnie, żyję. Ale daj mi święty spokój, nigdzie z Tobą nie wracam. Nie będę siedziała w wiosce z samymi kłamcami i mordercami! - krzyknęła dokładnie w jego stronę. W dłoniach trzymała kwiat, który pomogą jej zdobyć Anyte. Musiała go jak najszybciej rozrobić. Kaszlnęła zakrywając dłonią usta. Po miedzy palcami spłynęła krew. Patrzał na nią. Nie był z tego zadowolony, że musi patrzeć na jej cierpienie.
-Wróć ze mną. Tam Ino zrobi antidotum.
-Nie chcę niczyjej pomocy. Poradzę sobie. Nie będę kulą u nogi.
-Kto Ci powiedział, że byłaś? Nigdy nie mówiłem. Dla mnie byłaś szczęściem. Dobrze o tym wiesz. Nie chcę, abyś umarłą. Dlatego daj sobie pomóc. - patrzała na niego. Podchodził do niej. Stała w miejscu. Chciał ją chwycić, lecz odepchnęła go od siebie. Stanęła na krawędzi. Przechyliła się do tyłu. Straciła równowagę. Leciała w dół. Itachi próbował ją złapać, ale było za późno. Chciał za nią skoczyć, lecz zatrzymały Go silne ręce. - puszczajcie mnie! - warknął. Usłyszał jak ciało wpada do płytkiej wody. Spojrzał w dół, nigdzie nie zauważył dziewczyny. Nie wynurzała się. Patrzał na to wszystko. Wyszarpał się i odchodził. Złapał się za głowę.
Nie mógł w to uwierzyć, ze Jego ukochana może zginąć od takiego upadku. Nie mógł w to uwierzyć, chciał aby z Nim żyła, lecz teraz było za późno. Już się nigdy nie zobaczą. Spadła w płytką wodę. Wiedział, ze po takim upadku będzie już za późno.
-Itachi.. - usłyszał głos Sasuke.
-Idziemy. - powiedział z zimnem i nienawiścią do całego świata. Ruszył w stronę wioski. Nie mógł się pogodzić po stracie ukochanej osoby, i teraz będzie nienawidził przez to całego świata dookoła siebie. Nie chciał zakochać się już nigdy więcej, ona była jedyna miłością w Tym życiu, i żadna inna nie wejdzie do tego zimnego i nieczułego serca. Żadna! Obiecuje to sobie. Woli już żyć w samotności, niż mieć drugą kobietę i ją stracić na zawsze!
Moi drodze to koniec księgi 1! Następną zacznę chyba w marcu! Wiec proszę was nie popędzajcie mnie. Mama jeszcze dużo czasu -.-‘’’. Znając mnie i tak później zacznę, gdyż musze się uczyć do matury. No to do drugiej księgi, do prologu ; )
blalala
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńudało się Sakurze zdobyć ten kwiat, i przeżyła upadek...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia